niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 1. - Starbucks & Obietnice.

Parę miesięcy później.

Cholernie nienawidzę Starbucksa. Gdziekolwiek pójdę, zawsze tam jest; z tą dużą, zieloną syreną na czele, szeroko uśmiechniętymi kelnerami i kuszącym zapachem, który prowadzi do środka. Więc, nienawidzę go. Całą swoją osobą. Tylko przypomina mi o Eleanor, a myśl o niej wpędza mnie w potworny nastrój. Może nie powinienem nawet wypowiadać jej imienia, tylko wymyślić jakąś ksywkę, jak jadowity zdrajca. Tak, to brzmi dobrze.
Wiem, że minęło już parę miesięcy, ale ktoś pytał cię o zdanie? Nie, więc nawet nie próbuj mi wmawiać, że jestem uparty, albo, że powinienem odpuścić i pójść naprzód. To moje życie i mogę z nim robić wszystko, co mi się żywnie podoba. Nie jesteś na moim miejscu, więc nawet nie możesz sobie wyobrazić jak to jest, kiedy kobieta zostawia cię dla kogoś lepszego, zwyczajniejszego, a po tym wszystkim co razem przeszliście, po prostu zdecydowała, że nie jesteś dla niej wystarczająco dobry i się poddała. Nie możesz sobie wyobrazić, jak to jest czuć się takim odrzuconym oraz kiedy ważna dla ciebie osoba odwraca się od ciebie plecami. Więc jeśli chcę byś zgorzkniały, to będę zgorzkniały. Nie obchodzi mnie, że wszyscy wokół są szczęśliwi, mnie to nie dotyczy.
Tak szczerze, to nie chcę mi się nic robić. Chcę po prostu siedzieć w domu, grać w Fifę i wszystkich ignorować. Jestem zmęczony tymi wszystkimi dziewczynami, które radzą mi pójść naprzód oraz facetami, którzy patrzą na mnie z politowaniem w oczach. Dlaczego nie mogą po prostu pozwolić mi żyć? Nie dlatego, że nie odbieram rozstania tak jak powinienem, czyli np. wykazywał chęć popełnienia samobójstwa. Po prostu... po prostu łatwiej jest być zdenerwowanym niż zdesperowanym. Wolę być zły przez cały czas i unikać wszystkich kobiet oraz wszystkiego, co przypomina mi o Eleanor - to znaczy o jadowitym zdrajcy - więc nie muszę sobie zadawać pytania  'dlaczego'. Dlaczego nie byłem dla niej wystarczająco dobry? Dlaczego Eric jest ode mnie lepszy? Dlaczego teraz każdy znajduje kogoś specjalnego?

Alex i Niall są gorsi niż kiedykolwiek, a przez słowo 'kiedykolwiek' mam na myśli, że Alex pracuje u nas w systemie nagłośnienia, więc mogą być przez cały czas razem oraz być w sobie zakochani wśród tych wszystkich elektrycznych urządzeń i inne gówna. Ale nic nie mówię, po prostu ich ignoruję i kontynuuje swoje życie.W zeszłym roku lubiłem ich parodiować, tylko po to, by czuli się niekomfortowo. Teraz jednak wolę ich unikać.
Mila i Zayna mają sprawny związek. Ci dranie. Kiedy nie ma go w pobliżu, pisze książki, a kiedy mamy przerwę, Zayn znika i spędza z nią cały czas. Nikt nie wie, co dokładnie robią. Moni mówi, że przez cały czas uprawiają seks i przez to Zayn jest taki chudy. A najgorsze jest to, że nawet jeśli to nie jest prawda, oni z tego żartują, a Zayn się tym przechwala. Głupi kutas.
Harry i Hannah... Dalej nie wierzę, że on jej wszystko wybaczył. Ja po tym wszystkim, w życiu bym jej nie dał drugiej szansy. Chociaż muszę przyznać, że rzeczywiście się zmieniła. Dogaduje się prawie ze wszystkimi - jestem jedynym, który z nią nie rozmawia - bez problemu, śmieje się, spotyka z innymi  i nie potrzebuję Harry'ego przez cały czas u swojego boku. Wygląda, że wreszcie żyje i chociaż trudno mi to zaakceptować, to widzę, że Harry jest z nią szczęśliwy. Kiedy na nią spogląda, jego cała twarz się rozjaśnia i wydaje się, że ona jest takim słoneczkiem w jego życiu.
Wiem, obrzydliwe. Fuuj.
Liam... cóż jest aktualnie jedynym singlem, ale zauważyłem tęsknotę i pragnienie w jego oczach, kiedy spogląda na pozostałych chłopców. Może przestanie wieść życie kawalera i zacznie szukać sobie dziewczynę, co pozostawi mnie jako jedynego samotnego członka zespołu One Direction.
Naprawdę jest mi z tym w porządku. Nie potrzebuję dziewczyny, nie potrzebuję nikogo. Nie potrzebuję kobiety, która w gorszej chwili zostawi mnie dla kogoś lepszego. Wiem, że daleko mi do ideału i popełniłem wiele błędów, ale nie potrzebuję kogoś, kto przypomina mi, że są lepsi ludzie ode mnie i bez względu co będę robił i tak nie będę wystarczająco dobry.
Nieważne, o czym mówiłem wcześniej? O tak, Starbucks. Kurewsko go nienawidzę. I Kay Evans, znajoma Grimmy'ego, przyjaciela Harry'ego, którą przedstawił nam podczas premiery książki Mily, wie, że nienawidzę go z płonącą pasją i jestem pewny, że kupuje tam kawę tylko dlatego, by wprawić mnie w irytację. To jest tak, jakby żyła tylko dlatego, by utrudniać mi życie. Kocha przypominać mi o rzeczach, których chcę unikać. Jestem dla niej niemiły i rzucam w nią obelgami, ale ona w ogóle nie daje sobie spokoju. Przeciwnie! Ona zawsze się odgryza, jej uśmiech nie drgnie ani nic. To tak, jakby żadna z moich obleg nic dla niej nie znaczyła i jakoś zawsze przedstawia mnie w tym gorszym świetle.
Nienawidzę jej... Nienawidzę jej tak samo jak Starbucksa i marchewek.
Dlaczego nie może zostawić mnie w spokoju? Co ja jej takiego zrobiłem? Jest strasznie irytująca i nie wiem czemu jeszcze nikt jej nie zabił. Spokojnie pije swoje frapuccino, wpatruje się we mnie, przy tym, upewniając się, że wyraźnie widzę logo widniejące na kubku. Czeka, aż stracę cierpliwość, a ja nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam.
Ale czemu? Dlaczego w ogóle jest z nami w studiu? Mamy próby do trasy, która zaczyna się za tydzień, a ona nie ma z tym nic wspólnego. Rozumiem, że jest z nami Alex, bo to jej praca, ale Kay? Jest po prostu przyjaciółką Grimmy'ego - jego irytująca przyjaciółką -, dogaduje się z dziewczynami, ale tylko Alex może z nami przebywać. Jeszcze raz, dlaczego jest z nami w studiu? Dlaczego Paul pozwala jej tutaj przebywać?
- Co? - pyta, udając niewiniątko. - Też chcesz frapuccino? Jak chcesz możemy się podzielić moim - oferuje, puszczając mi oczko, a jej słowa sprawiają, że wrze we mnie krew.
- Powiedziałaś, że nas nienawidzisz, bo jesteśmy wszędzie - podchodzę bliżej, walcząc z chęcią pobicia jej. Nie chcę kończyć w więzieniu. Jeśli nauczyłem się czegoś z filmu '21 Jump Street' to tylko, że chłopcy tacy jak ja nie są tam mile widizani. - Pozwól, że ci powiem, co jest wszędzie; Starbucks. Ta pieprzona kawiarnia jest wszędzie. W każdym cholernym państwie, na każdym lotnisku, w każdym kącie! To jak jakaś plaga! Gdziekolwiek spojrzeć, tam jest Starbucks i tego nienawidzę! - zgodnie z oczekiwaniami, skończyłem z podniesionym głosem.
Ona rzeczywiście się śmieje! Chichocze sobie z mojego wybuchu!
- Jesteś taki słodki, kiedy się wściekasz. - Szczerze, co jest z nią nie tak?
- Powinnaś być w szpitalu psychiatrycznym. Serio, czemu jeszcze nikt ciebie tam nie umieścił? - pytam, dalej będąc w szoku.
- Ponieważ nie wyglądam dobrze w kaftanie bezpieczeństwa - prosto odpowiada. Ona nawet ze mnie drwi! Ja ją obrażam, a ona reaguje w ten sposób. I jest tak przez cały czas. Bez względu na to, co jej powiem, ona zawsze odpowie coś głupiego lub bardziej irytującego niż dotychczas. To jak, jakby w ogóle ją to nie dotknęło.
Można powiedzieć, że Niall jest beztroskim chłopakiem, albo nawet, że Moni nie przejmuje się tym, co mówią o niej ludzie... ale Kay? To zupełnie inny poziom. To nie tak, że ją nie obchodzi, co ludzie o niej myślą, ale jakby to nie było dla niej wystarczające. Ona śmieje się na twoje lamerskie próby. Mi się to już przytrafiło parę razy. Ale wobec innych chłopców jest w porządku. Nie torturuje ich tak jak mnie. Ona zna wszystkie rzeczy, które nienawidzę najmocniej i robi je tylko dlatego, by doprowadzić mnie do szału. Jak kupowanie kawy w Starbucksie, przynoszenie marchewek czy dotykanie mnie. Wie, że nie chcę żadnej kobiety w pobliżu, a nie przestaje mnie nękać!
- Dlaczego tak mnie nienawidzisz? - pytam, już całkowicie zmęczony.
Mruga oczyma przez parę sekund, zaskoczona moim nagłym pytaniem. Ale to prawda, nie rozumiem, dlaczego tak bardzo lubi doprowadzać mnie do szaleństwa.
- Wcale nie żywię do ciebie nienawiści. Czemu w ogóle tak myślisz? - Czy ona mówi serio?
Nie mogę na to poradzić, ale wywracam oczyma i wzdycham, jakbym miał do czynienia z trzyletnim dzieckiem, któremu muszę wyjaśnić fizykę kwantową. - Och, nie wiem. Może dlatego, że ciągle mnie irytujesz;robisz rzeczy, które nienawidzę, tylko dlatego, by mnie wkurzyć. Wiesz, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, a ty tutaj przychodzisz i jeszcze nikt ciebie nie zaprosił!
- Alex mnie zaprosiła - odpowiada, kompletnie ignorując moje poprzednie komentarze. Moja cierpliwość jest na wyczerpaniu, a ona o tym wie, mogę to wywnioskować po zarozumiałym uśmiechu na jej ustach.
- Dlaczego nie zostawisz mnie w spokoju? - to pytanie retoryczne, nie oczekuję od niej żadnej odpowiedzi. Tak szczerze, to trudno w ogóle coś z niej wyciągnąć. Może upadła, kiedy była dzieckiem i to spowodowało pewne uszkodzenia w jej mózgu? To by wyjaśniało, czemu jest taka w tych czasach.
- Nie dociera to do ciebie, prawda? - podchodzi bliżej, jej wyraz twarzy staje się bardziej poważny, kiedy zmniejsza dystans pomiędzy nami.
Niall jest z Alex w pokoju muzycznym, Zayn i Harry leżą na podłodze, kompletnie nie zważając na to, co się tutaj dzieje, ignorują nas i nie robią nic produktywnego ze swoim życiem. Liam poszedł do toalety, a ja jestem tu uwięziony z Kay, wpatruję się w nią i jestem ciekawy, co planuje.
- Nie żywię do ciebie nienawiści, Louis. Tak szczerze, to w pewnym sensie cię lubię - Kay mówi, zaskakując mnie tak bardzo, że w pewnej chwili jestem pewny, że się przesłyszałem, ale patrzy na mnie tak intensywnie, że prawie jej uwierzyłem. Kładzie rękę na moim ramieniu, a ja się wzdrygam na nasz kontakt, chcąc od razu strzepnąć  jej rękę. - Muszę przyznać, że jesteś popieprzony, ale może to lubię w tobie najbardziej?
- Jesteś psychicznie chora. Nie, jeszcze gorzej.
Kay znowu się śmieje, jej ręce suną w górę, w stronę mojej szyi, znajdują włosy i zaczynają się bawić moimi krótkimi, brązowymi lokami. Z jakiegoś powodu, nie mogę się ruszyć, może dlatego, że jestem zbyt zszokowany, by wymusić w sobie reakcję.
- Może. Zapewne jestem, ale to prawda. Nie kłamię, Louisie Tomlinsonie.
- Cóż, ja ciebie nienawidzę, więc zapomnij o tym, co myślisz. Szczerze tobą gardzę - mówię jej, idąc parę kroków w tył, by zachować między nami dystans.
Ona dalej się uśmiecha, jakbym jej nie powiedział, jak bardzo nie mogę znieść jej obecności. Zastanawiam się, czy ona mnie czasem słucha. Zapewne nigdy.
- A to sprawia, że to jest jeszcze bardziej interesujące. Nie sądzisz, Louis? - nic nie mówię, dalej tego nie rozumiem, a ona o tym wie, bo jej uśmiech się pogłębia. - Nie przejmuj się, zmienię twoje zdanie. Jeszcze się we mnie zakochasz, Louisie Tomlinsonie.
W tym momencie wybucham śmiechem tam mocnym, że Harry z Zaynem siadają prosto i zaczynają się w nas wpatrywać.
- To się nie wydarzy. Nawet w twoich snach - odgryzam się z pewnym siebie uśmieszkiem na ustach. Nigdy nie zakocham się w takiej głupiej dziewczynie jak Kay.
- Oh, tak się stanie, Louis - pewnie się uśmiecha, a ja chcę zrobić wszystko, by tylko zetrzeć jej ten uśmieszek z twarzy. - I w tym procesie, zmienisz zdanie na temat kobiet. Sprawię, że dorośniesz, skarbie.
- Jeśli myślisz, że mógłbym zakochać się w kimś takim jak ty - upewniam się we własnych słowach, patrząc na nią od stóp do głów pogardliwym wzrokiem - to jesteś jeszcze gorsza, niż myślałem.
Znowu podchodzi bliżej, uśmiech ciągle nie opuszcza jej ust. By udowodnić, że się jej nie boję, staję prosto, próbując wyglądać na wyższego - chociaż jestem od niej o głowę wyższy - i silniejszego.
Zatrzymuje się, kiedy jest tylko oddalona o parę centymetrów i patrzy mi prosto w oczy.
- Uważaj Louis, ponieważ nie znasz mnie. Kiedy jakaś myśl zasiedli się w mojej głowie, to nie odpuszczam tak łatwo. Nie spocznę, póki tego nie zdobędę. Obiecuję ci to - przez sekundę, nastaje między nami cisza, tylko na siebie patrzymy, a kiedy zbieram się, by coś powiedzieć, pochyla się i całuje mnie w kącik ust. Zanim mogę sobie zdać sprawę z tego co zrobiła, cofa się, podaje mi kubek ze Starbucksa i wychodzi z pokoju bez słowa.
On jest szalona, a ja jej nienawidzę. Nigdy się w niej nie zakocham. W każdym, ale na pewno nie w Kay Evans.
Patrzę na kubek w swojej dłoni i rzucam go na podłogę, chociaż jest tam jeszcze trochę frapuccino. Mam to gdzieś i tak już więcej nie tknę tego gówna. Nienawidzę Starbucksa tak samo jak nienawidzę Kay.

**********
I jak się podoba? Mnie bardzo intryguje postać Kay. Jest taka pewna siebie i nieustraszona.
Zapraszam do zapisywania się w zakładce 'informowani' i komentowania (co mnie bardzo motywuje).
Informacje na temat nowego rozdziału będą pojawiały w prawym, górnym rogu.


Do zobaczenia!
Klaudia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz